Twój koszyk jest pusty
Liczba produktów w koszku: 0.
Przeczytaj więcej informacji o dworze w Lubiatowie. Poznaj jego historię. Miłego czytania!
W najstarszych dokumentach jakie są nam znane miejscowość ta występuje pod nazwami: Lubbetow, Lübtow, Liptow = wieś wśród lip. W 1437 r. jest ona wymieniana jako posiadłość gburska. W 1493 r. (inne źródła - 1497 r.) książę pomorski Bogusław V nadał wieś braciom Mathis (Maciej) i Matzke oraz kuzynowi Hansowi Lubbetowen. W 1535 r. Peter i Pavel (najprawdopodobniej drugi z nich był synem Hansa Lubbetowena) otrzymali w lennie od księcia Barnima wsie: Lubiatowo i Kierzkowo. W 1569 r. ponownie kuzynki Lubbetowen i bracia Jacob Bartholomaus, Hans i Adrian otrzymali od księcia Barnima w lennie Lubiatowo i ¼ Kierzkowa. W 1575 r. jako właściciele Lubiatowa figurują bracia Jacob i Adrian. Wieś podzielona była na kilka części:
Przez wiele pokoleń mieszkała tutaj rodzina von Lübtow (Lubiatowscy), od której nazwiska pochodzi nazwa miejscowości. Gospodarzyli w niej do 1811 r. W 1628 r. Hans von Lübtow (Lübbetow) jako marszałek książęcego dworu u księcia pomorskiego otrzymał w lennie także Salinko i Dąbrówkę. Lubiatowo wymienia się w tym czasie jako majątek o dwóch włóknach. W 1658 r. do rodziny von Lübtow należało również Kierzkowo, a w 1687 r. Jacob von Lübtow osiadł w majątku Lublewko. W latach 1699-1737 Franz von Lübtow (Lubitowski) był właścicielem jednej części wsi. Był on żonaty z Cathariną von Mach. W 1783 r. Franz Ludwig von Lübtow sprzedał swoją część Lubiatowa i Kopalinia Annie Adelgunde von Grumbkow (z domu von Tiedemann), wdowie po radcy wojennym. Później została ona jego żoną, ale nie doczekali się potomstwa. Od 1784 r. w Lubiatowie wymienia się kolejnych właścicieli z rodu von Lübtow: Franz Ludwig, Michael Christian i Johann Jakob. W 1794 r. majątek został sprzedany Ignatiusowi Rochusowi von Liśniewski za 13 050 talarów. Dwa lata później Franz von Dombrowski kupił Lubiatowo A za 5600 reichstalarów i niedługo potem części B i C. Dokładnie w 1800 r. Dombrowski odsprzedał części A, B i C Georgowi Friedrichowi von Bychow za 16 tys. talarów.
W wyniku przymusowego przetargu majątek stał się własnością pani von Zitzewitz. Ta oddała natomiast dobra w dzierżawę panu Schmuckalowi. W 1820 r. cały okręg majątkowy, składający się wtedy z trzech części, nabył za 11 500 reichstalarów Joseph Christian Treichel.
Po śmierci Treichela w 1846 r. gospodarstwem zarządzała jego matka Luise Treichel, z domu Gammerath. Jej wnuki nie były jeszcze wtedy pełnoletnie. Otrzymały one później w spadku podzielone już gospodarstwo: Adolphine (Adplfina), po mężu Albercie - Kramer została w Lubiatowie, a Gustav Treichel w Kopalinie. W czasie, kiedy Lubiatowem zarządzał mąż Adolphine wybudowano nowy budynek mieszkalny dla dziedzica. Budynek przetrwał w bardzo dobrym stanie do dziś. W 1888 r. wybudowano również nowe zabudowania gospodarcze. Rok wcześniej w majątku wybuchł pożar od pioruna. W 1846 r. Kopalino otrzymało miano majątku rycerskiego. Po śmierci Gustava na gospodarstwie pozostał jego zięć Paul Lützow (Litzau). Po śmierci Alberta Kramer w 1892 r. gospodarstwo przeszło na własność jego drugiej żony – Marii z domu Meske oraz ich czworga dzieci (w książce Urlicha Dorowa Marię Kramer opisuje się jako córkę Adolphine i Alberta). O majątek troszczył się zarządca Lietzow. Popadł on jednak w alkoholizm i ubijał dużo interesów za plecami właścicieli. W wyniku tego majątek splajtował i w 1912 r. przejęła go Pomorska Spółka Rolna (inna wersja: Pani Maria sprzedała w 1912 r. majątek Pomorskiemu Towarzystwu Ziemskiemu, a folwark zakupił Hoffman). Parcelację Lubiatowa przeprowadzono w latach 1912-1913. Powstały nowe gospodarstwa, a resztę majątku o powierzchni 184 ha zakupił Hoffmeyer z Brzeźna.
W grudniu 1918 r. majątek w Lubiatowie nabył za 20 tys. złotych marek Friedrich Hermann Karl Theodor Ulrichs (Urlich), zwany Fritz. Urlichs rozpoczął swoje gospodarowanie w Lubiatowie z dniem 1 kwietnia 1919 r. Jego inspektorem majątkowym został von Osterroht ze Strzelęcina. Urlichs przekazał rok później obowiązki nad Lubiatowem nowemu inspektorowi – Zechlinowi. Ten jednak bardzo zaniedbał gospodarstwo i doprowadził je niemalże do ruiny. W 1923 r. Ulrichs wraz z rodziną powrócił do Lubiatowa.
W czasach III Rzeszy Niemiecka Służba Pracownicza założyła w majątku lubiatowskim swój obóz.
Opracowała: Nina Herzberg-Zielezińska, zdjęcia: wizytacja terenowa, 02.05.2016 r.
Lokalizacja: województwo pomorskie, powiat wejherowski, gmina Choczewo
Rodzaj obiektu: | Dwór |
Stan zachowania: | Odrestaurowany |
Zastosowanie: | Oddział Urzędu Morskiego |
Pod koniec wojny mieszkałam z moimi dwoma synami (Urlich 9 lat, Dietrich 7 lat) w majątku mojego ojca, Fritza Ulrichsa w Lubiatowie. Mój mąż i mój brat przebywali w tym czasie jako żołnierze na froncie. (…) Do pomocy w każdym majątku byli przydzieleni w tym okresie jeńcy wojenni – my mieliśmy jeńców francuskich i później jeszcze ukraińskich. W szczególnie zażyłych stosunkach byliśmy z pewnym francuskim jeńcem o nazwisku Auguste Paquet – jemu też powierzaliśmy odpowiedzialne zadania i darzyliśmy go szczególną sympatią.
W Lubiatowie żyło nam się mimo wojny dość spokojnie, potężny hałas rozlegał się w okolicy, gdy na niebie przelatywały bombowce alianckie w kierunku Gdańska. Pewnego dnia zestrzelono w okolicy dwa samoloty, jak potężne głazy spadły one w lesie. Moi chłopcy i kilku mieszkańców wsi pobiegło na miejsce wypadku: strącony samolot i załoga spłonęli. Drugi samolot podczas upadku próbował się jeszcze utrzymywać i skosił przy tym na odcinku kilkuset metrów sporo drzew w lesie tak, że powstała prawdziwa wnęka. Kilku żołnierzom udało się uratować na spadochronach, ale zostali oni wzięci do niewoli. Zaraz następnego dnia wylądował niewielki samolot niemieckiego lotnictwa „Fieseler Storch” z dwoma żołnierzami, którzy mieli za zadanie pozbierać w okolicy rozproszone, porzucone spadochrony. Moi synowie dostali od nich nawet tabliczkę czekolady – była to jedna jedyna czekolada, którą zjedli podczas całej wojny!
W styczniu 1945 roku na morzu w okolicy Kopalina i Lubiatowa doznał kolizji duński statek. Wszyscy miejscowi ludzie pomagali w akcji ratowniczej. Miałam dostęp do całego sprzętu ratowniczego, ponieważ ojciec mój był wtedy oficjalnie naczelnikiem tej stacji. Kapitan tego statku, Rasmussen, pozostał u nas w majątku.
W połowie stycznia 1945 roku oddziały radzieckie dotarły już do Wisły. Nieszczęście w Prusach Wschodnich było już wszystkim znane. Co niektórzy coraz poważniej myśleli o ucieczce do Rzeszy. Kapitan Rasmaussen przekonał mnie, bym zabrała swoje dzieci i razem z nim przedostała się na zachód. Moich rodziców nie udało mi się namówić do ucieczki. Ojciec powtarzał, że to niemożliwe, by móc wysiedlić całą prowincję.
11 marca 1945 roku, około 17.00 wjechała na moje podwórze w Lubiatowie spora grupa radzieckich żołnierzy, składająca się z 35 żołnierzy na 12 motocyklach. Erich Mentzel (przez 28 lat zarządca majątku u Gerharda Flieβbacha w Choczewku, od 1939 roku zarządca posiadłości Nosowo koło Słupska, ur. 27.VI.1883 r., w Deven koło Demmin, mój dobry znajomy, w ostatnich dniach szukał u mnie schronienia) i ja wyszliśmy im naprzeciw i od razu pozbyliśmy się naszych zegarków. Nocą czuwaliśmy oboje na zmianę i stwierdziliśmy, że Rosjanie na każdym skrzyżowaniu wystawili strażników. Spali oni i jedli u Ukraińców, których rodziny pracowały u mnie na gospodarstwie. Następnego dnia wczesnym rankiem zjawiło się dwóch starszych niemieckich żołnierzy, którzy po kryjomu zagnieździli się nocą w naszej stodole. Gdy udali się w kierunku lasu, dorwali ich Rosjanie, jednego z nich rozstrzelali na miejscu, drugiego wzięli do niewoli. O 8.00 rano wtargnęli Rosjanie do naszego budynku, zaczęło się plądrowanie. Przewalili wszystkie szafy, szuflady i zabrali, co im się tylko spodobało. Wchodzili i wychodzili z dworku jeden po drugim. Zabierali przede wszystkim męskie i damskie ubrania oraz bieliznę. Jeden Rosjanin próbował zgwałcić moją synową, ale skończyło się na natarczywych scenach. Ukryłem ją później w sianie w końskiej stajni. Gdy na dworze trochę się uspokoiło, chciałem ją ukryć z rodziną Mentzel w gęstym zagajniku sosnowym koło cmentarza. W drodze do tego miejsca pani Frieda Mentzel (z domu Fisch, z Choczewa, ur. 18.VIII.1899 roku w Choczewie) oraz jej siostra, pani Elli Gust zostały rozstrzelane.
W międzyczasie przybyli inni Rosjanie i pytali o moją synową. Wymierzyli pistolety maszynowe na dwie młode kobiety z Prus Wschodnich, zaciągnęli je do pokoju i tam brutalnie zgwałcili. W południe zamierzali wyjechać ze wsi. (…) Kradziono i gwałcono nie tylko w pałacu, ale również w całej wsi.
(...) Jechaliśmy dalej przez Izbicę, Ciemino, Główczyce, Rumska do Siodłonia - folwarku należącego do Rumska. (...) Pałac właścicela Rumska hrabiego von Krockow był już spalony. (...)
Smutnym rozdziałem podczas mojej nieszczęsnej podróży byl los właścicieli majątków. Ci z nich, którzy w momencie wkroczenia Armii Czerwonej pozostali w swoich pałacach, nie przeżyli. (...) Dużo Niemców wybrało samobójstwo jako wyjście z trudnej sytuacji - najczęściej, gdy doświadczyli pierwszych okrucieństw ze strony zwycięzcy. Z niektórych rodzin nie przeżył żaden z ich członków. (...)
Indico S.C. , Przyjaźni9, 84-215 Gowino
NIP: 5882424318, REGON: 366309509
Kontakt z redakcją: