Pałac w Wyczechach został wybudowany na początku XX w. Pierwszym jego właścicielem był niemiecki feldamrszałek, znany jako pogromca armii rosyjskiej podczas I wojny światowej. Podczas wojny na terenie gospodarstwa rolnego, które mieściło się przy pałacu, pracowali więźniowie czarneńskiego obozu jenieckiego. Dalsze losy pałacu związane były z utworzonym tam PGR-em. W tamtym czasie znajdowały się w nim biura, sale konferencyjne oraz pokoje. PGR Wyczechy należało do wzorcowych przedsiębiorstw, gościli tam m. in. Edward Gierek czy premier Piotr Jaroszewicz. Po zmianie ustroju, na kilka lat dzierżawcą pałacu został Bernard Ginter. Miał możliwość zakupienia obiektu, jednak musiał z tego zrezygnować.
- Pałac był dla mnie zbyt duży - mówi pan Bernard. - Tylko na jednej kondygnacji było około 600-700 metrów kwadratowych. A pałacyk miał dwa piętra, poddasze i podpiwniczenie. Wiem, że Agencja Nieruchomości Rolnych, która szukała nabywcy w końcu sprzedała go Towarzystwu Obrotu Nieruchomościami w Gdańsku, później pałac podlegał TON z Olsztyna. W tym czasie niewiele się tu jednak działo. Wprawdzie wymieniono dach i zaglądała tu kobieta zatrudniona jako stróż, lecz z roku na rok pałac wyglądał coraz gorzej. Szkoda, bo mógłby tu powstać chociażby hotel.
W 2007 roku w pałacu wybuchł pożar. Pożar strawił praktycznie cały dach. Strażacy dogaszali go kilka dni. Do dziś obiekt nie został odbudowany.