Dwór wzniesiony dla rodziny Jaruzelskich, zapewne w latach trzydziestych XX wieku, inspirowany modernistycznymi willami międzywojnia. Piętrowy, na planie kwadratu, z parterowymi przybudówkami z obu stron z charakterystycznymi półkolistymi aneksami. Wszystkie części nakryte płaskimi dachami. Zachowawczy charakter ma pilastrowa artykulacja ścian oraz tralkowa balustradka zamykająca półkolistą wnękę-loggię nad wejściem do dworu. „Ornament to zbrodnia” – mawiał architekt Adolf Loos, propagator modernizmu, a Peter Berlage, prekursor holenderskiego De Stijlu, zachęcał, by „pokazać nagą ścianę w całym jej gładkim pięknie, a wszelkie przeładowanie odrzucić jako przykre”. Dlatego też uczucie zbrodni i estetycznej przykrości odczuwamy, kiedy spoglądamy na te historyzujące ozdobniki dość nowoczesnej budowli. Ale czy ziemiańska architektura mogła przyjąć czyste formy architektury modernistycznej? Przecież modernizm wyrastał już z nowej epoki – epoki drapaczy chmur, fabryk, banków, autostrad, osiedli mieszkaniowych, epoki, która w całości odrzucała historię i artystyczne dziedzictwo minionych epok. Nie było więc w modernistycznym słowniku kształtu odpowiedniego dla dworu, który uwzględniałby cały rycersko-szlachecki bagaż tradycji. Byłoby to sprzeczne z paradygmatem modernizmu! Nie oznacza to jednak, by modernizm nie przenikał subtelnie do architektury ziemiańskiej lub też nie zabarwiał jej swym odcieniem. Dowodem tego dwory w Kluczewie, Krzykosach czy wznoszone w stylu polskim (!) dwory w Gołębiówce, Osieku, a nade wszystko w Sinołęce. Dwór w Rębowoli nie jest więc przypadkiem odosobnionym.