Twój koszyk jest pusty


Majątek Żukowskich w Lalkowych na Kociewiu

Regina Kotłowska

Trochę inaczej niż zwykle

Dzięki współpracy z Panią Reginą Kotłowską, autorką książki Majątek Żukowskich w Lalkowych na Kociewiu  na naszej stronie po raz kolejny powstał niezwykły wpis. Jest to obszerne opracowanie o majątku Lalkowy z fragmentami z książki.

Zachęcamy Was do zapoznania się z historią majątku w Lalkowych oraz nieistniejącego już dworu i jego właścicieli.

Dwór Lalkowy

Projekt dworu w Lalkowych wykonany przez prof. Józefa Gałęzowskiego z Krakowa – elewacja frontowa 1923 r. [

Muzeum Narodowe w Krakowie, z książki Reginy Kotłowskiej

"Majątek i dwór Olgi i Władysława Żukowskich w Lalkowych. Historia wsi i jej mieszkańców, malowana opowieściami nielicznych już świadków tamtej rzeczywistości, którzy w drżących dłoniach trzymając zdjęcia – talizmany młodości – odnajdują i rozpoznają ludzi zwykłych, o których historia nigdy by nie wspomniała, gdyby nie ich pamięć. Nagle przypominają sobie miejsca i domy, których już nie ma. Poznają budynki, kreślone jedynie ręką architekta i mówią… „o, to tu było”. Czasem, ukradkiem, ocierając niesforną łzę wzruszenia podsumowują… „tak było”. Zauważyłam: ręka zniszczona, spracowana, przykurczona starością – bezcenna…, opadła od „spoconych oczu”. Gdy opowiadają, przed oczami duszy włączają film o młodości i czasach, tak dawnych jak ona. "

Regina Kotłowska, fragment wstępu

Informacje ogólne

Lokalizacja: województwo pomorskie, powiat starogardzki, gmina Smętowo Graniczne

Rodzaj obiektu:
Dwór
Stan zachowania:
Nieistniejący
Zespół:
dworsko-folwarczny
Skład zespołu:
nieistniejący dwór, oficyna, gorzelnia, dom pracowników gorzelni z magazynem, obora, jałownik, waga, dwie stodoły, budynek inwentarski, dwie chlewnie, wiata, kuźnia, spichlerz, dwie stajnie, piwnica lodowa, dwa domy robotników folwarcznych, gotycki kościół, park
Majątek Żukowskich w Lalkowych na Kociewiu okładka książki
oficyna dworska w Lalkowych, 2022
Majątek w Lalkowych
Województwo pomorskie

Zanim majątek w Lalkowych znalazł się w posiadaniu rodziny Żukowskich to często zmieniał właścicieli. Z dnia 9 września 1791 r. pochodzi zapis, iż majątek stanowił przedmiot kontraktu emfiteutycznego Andrzeja Pawłowskiego. Do 1823 r. dobra były w posiadaniu Ignacego von Rabe i Kazimierza von Rabe. W międzyczasie, tj. w 1818 r. na licytacji majątek w Lalkowych nabył Krzysztof Janke wraz z żoną Anną Louisą Ernestyną von Lettow. W 1826 r. dzierżawę gruntów posiadał Żyd, Józef Hirschberg ze Starogardu.

Na zdjęciu oficyna dworska, Michał Piotrowski, Tajemnice Pomorza, 2022

Majątek Lalkowy

Zanim majątek w Lalkowych znalazł się w posiadaniu rodziny Żukowskich to często zmieniał właścicieli. Z dnia 9 września 1791 r. pochodzi zapis, iż majątek stanowił przedmiot kontraktu emfiteutycznego Andrzeja Pawłowskiego. Do 1823 r. dobra były w posiadaniu Ignacego von Rabe i Kazimierza von Rabe. W międzyczasie, tj. w 1818 r. na licytacji majątek w Lalkowych nabył Krzysztof Janke wraz z żoną Anną Louisą Ernestyną von Lettow. W 1826 r. dzierżawę gruntów posiadał Żyd, Józef Hirschberg ze Starogardu. Od niego odkupił je 3 czerwca 1840 r. porucznik Hermann Conrad z Kwidzyna. W tym momencie w okresie niespełna pięćdziesięciu lat majątek miał szóstego właściciela, przyjmując współwłasność majątkową małżonków, jako jedność.

Herman Conrad w tym samym roku (1840 r.) zakupił również dwór i majątek Frąca z Rychwałą i Udzierzą od Leopolda Maksymiliana von Mieczkowskiego oraz gospodarstwo rolne w Twardej Górze i gospodę w Rychławie. Nowy właściciel był typowym przykładem pruskiego junkra.

Herman ożenił się z gdańszczanką Marią Wernich w 1844 r. Po ślubie zamieszkali we Frący.

Uwłaszczenie chłopów w majątku w Lalkowych nastąpiło w 1858 r. Za te pieniądze oraz sprzedaż wiatraka mlewnego i karczmy Herman wprowadził unowocześnienia we folwarku, które przyczyniły się do rozwoju gospodarstwa. Wówczas powstał nowy budynek mieszkalny (dwór), nie był on jednak zbyt okazały, ponieważ w tym samym czasie we Frący była już rozpoczęta budowa pałacu rodowego. Obiekt w Lalkowych miał pełnić funkcję zastępczą. Później został mieszkaniem zarządcy majątku. W folwarku powstały owczarnie, obora, piwnica – lodownik, stodoły i studnia. Niektóre z inwestycji budowano od podstaw, inne gruntownie przebudowywano lub remontowano. Około 1868 r. Hermann Conrad mieszkał już w wybudowanym od podstaw pięknym pałacu we Frący otoczonym unikatowym parkiem ze stawami i ciekawym drzewostanem.

W rękach rodziny Conradów, drogą dziedziczenia przez kolejnych potomków, grunta lalkowskie, jako jedna z części majątku, pozostały do 1923 r.

Herman Conrad zmarł 17 lub 19 czerwca 1885 r. w Smętowie i pochowany został na rodzinnym cmentarzu we Frący. Głównym dziedzicem majątku po jego śmierci został najstarszy z synów Adalbert.

Około 1907 r. majątek w Lalkowych został wyodrębniony. Zajmował on wówczas ok. 560 ha gruntów rolnych wraz z zabudową gospodarczą: stajniami, oborami, owczarniami i chlewniami pełnymi inwentarza. Folwark w dalszym ciągu funkcjonował jako integralna posiadłość ziemska. Pracowała również w dalszym ciągu gorzelnia parkowa i młyn. Wyodrębnienie majątku w Lalkowych wiązało się z przygotowaniem go na rzecz przyszłych zapisów dla bratanków po Richardzie von Conradzie (syn Hermana Conrada) – Herberta i Adelheidy.

W 1919 r. Syn Richarda von Conrada, Herbert, zrezygnował z kariery rzeczoznawcy rządu w pruskiej służbie cywilnej i przejął 600 ha część rodowego majątku w Lalkowych. Prawdopodonie chciał pomóc swemu sędziemu już wówczas wujowi Adalbertowi (Wojciechowi) von Conrad w ratowaniu rodzinnego dziedzictwa przed konsekwencjami wojennymi.

„Po zakończeniu działań wojennych znaczne zmiany w gospodarce wsi spowodowały art. 256 Wersalskiego Traktatu Pokojowego i oparta na nim ustawa polska z dnia 14 lipca 1920 r. Mocą tych ustaw stały się własnością Polski położone w obrębie obszarów, przyznanych Polsce, wszelkie majątki Rzeszy lub państw niemieckich, dobra koronne oraz prywatne byłego cesarza niemieckiego i osób pochodzenia królewskiego a w księgach gruntowych zostały z urzędu przepisane na własność Skarbu Państwa Polskiego.”

W lipcu 1923 r. Adalbert i Herbert von Conradowie zostali wywłaszczeni z wyodrębnionego wcześniej folwarku w Lalkowych i pozostali już tylko właścicielami części odnoszącej się do Frący, której areał ziemski wynosił 840 ha, nie wliczając do niego łąk, pastwisk, lasów, nieużytków i wód.

Od Skarbu Państwa ziemie majątku w Lalkowych odkupione zostały przez małżeństwo Władysława i Olgę Żukowskich.

Władysław Żukowski

Władysław Żukowski był inżynierem górniczym, dyrektorem zarządzającym Gwarectwem „Hrabia Renard” w Sosnowcu. 

Urodził się 2 marca 1873 r. w Szczepankowie w powiecie łomżyńskim23, guberni łomżyńskiej24. Od stulecia ziemie jego ojczyzny więziły zabory sąsiedzkich krajów: Rosji, Prus i Austrii, a udziałem jego rodaków często bywał tułaczy los wygnańców. Jemu przyszło wyrastać w zaborze rosyjskim, pod panowaniem carów Aleksandra II i Aleksandra III oraz Mikołaja II.

Jego rodzice: Leon Żukowski pieczętujący się herbem „Jastrzębiec” i Emilia z Ostrowskich herbu „Korczak” należeli do kręgów polskiej szlachty. Rodzina była bardzo patriotyczna.

Dziadkowie ojczyści byli właścicielami majątku Wiśniewo pod Siedlcami i Opiniogóry, która po wojnach napoleońskich trafiła z nadania cara Aleksandra I w ręce starosty płockiego Wincentego Krasińskiego wraz z tytułem hrabiowskim za generalską służbę w wojsku carskim. Tej części ziemi skonfiskowanej przez Aleksandra I nie udało się już odzyskać, bo jak rzekł później car Mikołaj II, co „Car zabrał, to Car nie odda”. Dziadek macierzysty był dziedzicem Makówca koło Dobrego pod Mińskiem Mazowieckim, a o jego babce macierzystej, Julii z Marchowieckich, wiadomo tylko, że zaszczepiła w sercach wszystkich swoich dzieci miłość do ojczyzny i tęsknotę za wolnością. 

Podwójny mezalians

Jako jeden z najlepszych studentów został korepetytorem córki głównego dostawcy wina na dwór carski, dziedziczki kilku kamienic na Vasilevskom Ostrovie w Sankt Petersburgu, Olgi Pawłownej z Moskwinów. Panienka Olga była o siedem lat młodsza od przystojnego Polaka. Jako uczennica jednego z instytutów dla panien w Petersburgu świetnie radziła sobie z przedmiotami humanistycznymi, biegle znała francuski, a wpływ języków obcych był tematem jej pracy dyplomowej. Gorzej z przedmiotami ścisłymi. W tych miał jej pomagać ten młody, zdolny Polak tak, by zdała roczny i końcowy egzamin z matematyki. Tak się też stało. Olga zdała maturę, a przy okazji młodzi zakochali się w sobie bez pamięci.

Podwójny mezalians… Syn biednego dyrektora szkółki wiejskiej w Polsce, degradowanego za działalność antyrosyjską, co więcej sam parokrotnie za to samo relegowany ze szkoły, nie tylko niższy stanem, ale i spiskowiec… Ona – nie-Polaka, dziedziczka i arystokratka rosyjska z najbliższego kręgu cara…Czy to mogło się udać? Jak pogodzić rodzinny patriotyzm z rosyjską miłością, albo rosyjską lojalność z polskim marzycielem o wolności ojczyzny? A jednak. Rodzice dziewczyny Paweł i Eudoksja, zgodzili się na ten mezalians.

Zakup Lalkowych

Władysław Żukowski piastując wysokie stanowisko jako Dyrektor Zarządzający Gwarectwa „Hrabia Renard” otrzymywał bardzo wysokie uposażenie. W 1923 r. miał już spory kapitał, który postanowił „ulokować w ziemi”. Oboje z żoną należeli do wąskiego kręgu arystokracji – ona rosyjskiej, on – polskiego ziemiaństwa, do tego o głęboko patriotycznych korzeniach. To musiało zaowocować czymś wyjątkowym…

O wczesnych zamiarach zakupu dóbr ziemskich w Lalkowych świadczą pierwsze projekty rozbudowy zabudowań gospodarczych opracowane przez prof. architekta Józefa Gałęzowskiego z Krakowa z lipca 1920 r. Musiał więc inż. Żukowski być przed tym czasem w Lalkowych, zapewne razem z prof. architektem, by realnie ocenić możliwości rozwoju podupadłego (według relacji Skarbu Państwa) majątku.

W stanie mocno zaniedbanym majątek Conradów w Lalkowych przejęty został najpierw na rzecz Skarbu Państwa Polskiego uchwałą Komitetu Likwidacyjnego w Poznaniu z dnia 4 lipca 1923 r., a następnie wykupiony przez małżeństwo Władysława i Olgę z Moskwinów Żukowskich jako współwłaścicieli w równych częściach i prawach. Na dokumencie wykupu figuruje data 2 listopada 1923 r.

Irena Grabianowska z. d. Żukowska

Ponieważ Żukowski, w momencie zakupu ziemi, był już zaawansowanym pięćdziesięciolatkiem, majątek miał stanowić wiano i spuścizną dla dorastających dzieci. Być może Żukowscy z zamiarem zakupu majątku nosili się już wcześniej, gdyż ścieżki wykształcenia swoich dzieci kierowali w stronę rolnictwa.

Ich córka, Irenka, po zdaniu matury w 1922 r., od trzech lat studiowała na wydziale Rolniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i na pewno nie był to przypadkowy kierunek. W przyszłości miał on pozwolić na sprawne i przynoszące zyski administrowanie i kierowanie majątkiem w Lalkowych.

Irena Żukowska w 1925 r. ukończyła studia i wzięła ślub z Romanem Grabianowskim, dając tym samym upust rodzinnej tradycji popadania w mezalianse. Pan młody był synem wdowy po poczmistrzu z Poznania a panna młoda była bogatą córką dyrektora gwarectwa, znacznego majątku ziemskiego i kamienicy w Krakowie. Na tamte czasy był to związek rzeczywiście zaskakujący.

Dwór w Lalkowych we wspomnieniach Jana Piotrowskiego

„Z tamty strony ze szczytu, było główne wejście do kuchni, szyroki ganek był, może dwa może trzy mytry szyroki. A dach u góry to był szklany tak, że tyn ganek od tego dachu był cały oświetlony. To się wydawało, że on je mały tyn dom, tyn pałac ale on był duży. Na dole piwnica do połowy tego domu była. Z ty piwnicy schody byli i móg wejść aż do góry, do tych pokoi. Kuchnia to była niży, pod papo była. W rogu, przy kuchni byli schody kryncone i po nich do góry na strych mog wejść. Na dole byli trzy duże pokoje. I wszyndzie w każdym pokoju byli białe, wysoke piece. Tam było chyba 3-3,5 mytra wysoko. To była robota w tych piecach palić. To był fajn pałac. To się wydawało, że on był mały, ale miał duże rozpostarcie. Na dole duża piekarnia była, duży piec. Z drugi strony ze szczytu była wyranda drewniana, oszklona i tam byli schody do góry, półokrongłe. Także byli trzy wejścia do góry. Ubikacja tyż była ale jedna, tylko u góry. Pałac miał spadzisty dach i dwa duże kominy. Także po wojnie tyn pałac był dziesiańć razy przerabiany”.

Życie dworskie

Dawniej dwór był małą, jakby dziś się powiedziało, firmą, która zatrudniała kilkadziesiąt osób. Było w nim dość pracy dla rodziny, służby, pracowników folwarcznych i dla wielu robotników sezonowych. W majątku Żukowskich stale zatrudnionych było przynajmniej 30 pracowników. W sezonie, czyli czasie wzmożonych prac polowych, nawet o kilkadziesiąt więcej. We dworze zachowywany był stosowny dystans w stosunku do mieszkańców wsi. Zasadniczo traktowano ich jako niższą klasę, która nie należy do towarzystwa. Nie miało to jednak żadnego wpływu na życzliwość chłopstwa i pracowników wobec państwa.

Żadna z pań Żukowskich nie zajmowała się prowadzeniem majątku. Co prawda ukończone studia rolnicze z przeznaczeniem zajmowania się majątkiem w Lalkowych przez młodszą dziedziczkę, stwarzały takie podstawy, ale panie co najwyżej zagospodarowywały przydomowy ogród kwiatowy. Dodatkowo na wjeździe przed domem urządziły piękny klomb.

We dworze zatrudniony był „ogrodowy” i to on był odpowiedzialny za stan warzywnika i warzywne plony. Ogród dzielił się na dwie części, jedną stanowił warzywnik i nazywano ją we dworze „praktyczną”, drugą stanowiły rabaty kwiatowe. To stąd trafiały do dworu kwiaty zdobiące jego hol i pokoje. Bardzo dobrą opinię miał u państwa ogrodnik Franciszek Szwocha, który „słynął z tego, że zawsze wszystko miał zrobione i zadbane". Ogrodnik kopcował część warzyw po zbiorach, a z pozostałych w kuchni wykonywano różne przetwory. Nadwyżki wyhodowanych warzyw sprzedawał na rynku w Nowem.

Zebrane z ogrodu i sadu warzywa i owoce oraz zrobione z nich różne przetwory, a także mięsa, kiełbasy domowej roboty, trzymano w komorach, spiżarniach, piwnicach i lodowniku. We dworze zawsze był niewielki zapas wszystkiego, wystarczający „tak na wszelki wypadek”. Do każdej pory roku pani domu musiała się odpowiednio przygotować. U Żukowskich tymi sprawami zajmowała się specjalnie do tego zatrudniona we dworze osoba. 

W dworze zatrudniona była jeszcze pokojówka. Tą przez wiele lat, najpierw u pani Olgi, a potem i u córki, była Franciszka Oparka. Frania dodatkowo zajmowała się we dworze hodowlą drobiu na stół państwa.
Obie domowe służące, Frania i Marcysia, były do siebie bardzo podobne. Franciszka pracowała do 1934 r., potem urodziła córeczkę Stasię i musiała zająć się własnym potomstwem.
Pani Olga obdarowywała obie służące sukniami, których już nie nosiła, dlatego w porównaniu do innych kobiet ze wsi wyglądały one bardzo elegancko.

Dbaniem o ciepło w pomieszczeniach dworskich zajmował się Maksymilian Chyła. Wołano na niego krótko – Maks i nazywano „chłopakiem do palenia w piecach”. Maks wykonywał też różne inne męskie roboty we dworze. Naprawiał sprzęty, które uległy uszkodzeniu, załatwiał u leśniczego drewno opałowe i organizował jego przywózkę, a czasem też ekipę do wycinki.

Ważnymi pracownikami w majątku w Lalkowych byli fornale. Na wsi równolegle funkcjonowała jeszcze nazwa furmani. Stale przy 48. koniach było ich dwunastu, ale były okresy, gdy liczba koni sięgała 80. sztuk, a co z tym idzie musiała zwiększać się na ten czas liczba fornali. Nad fornalami, jak i nad robotnikami w innych sektorach rolnych lub hodowlanych, stał przodownik. Tego określano jeszcze mianem włodarza, karbowego lub ekonoma. Jego rola była bardzo ważna, gdyż miał za zadanie dopilnować i sprawdzać wszystkich pracowników. Przodownika stajennego nazywano „pierwszym fornalem”. W majątku Żukowskich był nim Gregorczyk. Na Kociewiu, poza nazwą fornal lub furman, odpowiednikiem w rodzimej gwarze było słowo: kuczer.

Zawodem kuczera, jak by go nie zwać, było powożenie bryczką, saniami, wozami i innymi zaprzęgami. Ponadto dbanie i doglądanie koni przydzielonych mu w stajni pod opiekę oraz sprawdzanie stanu technicznego wyznaczonych wozów i furmanek. W majątku Żukowskich jednym z kuczerów – był Franciszek Melka. Wtedy „furman to było panisko”. Praca kuczera ze względu na częste przypadki spłoszenia się koni była dość niebezpieczna. W dzisiejszym rozumieniu odpowiednikiem fornala byłby woźnica.

Zarządca majątku

Na co dzień majątek Żukowskich w Lalkowych prowadził administrator. Mówiono na niego rządca lub zarządca. Jednym z takich właśnie gospodarzy był Władysław Woźniak. Zarządca podejmował wszelkie decyzję związane z zasiewami i uprawą pól, gospodarowaniem łąkami i pastwiskami, hodowlą. W dużej części od jego zarządu zależał również zakup maszyn rolniczych. On decydował jakie nawozy, ile i na jakie pola. Co najwyżej informował swojego chlebodawcę o swoich propozycjach, a że inżynier Żukowski raczej słabo znał się na rolnictwie, miał w tym zakresie wolną rękę. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy rolnicze studia ukończyła córka Irena, bo przecież celem tego wykształcenia było zajmowanie się zakupionym majątkiem. Zarządca posiadał też wszelkie uprawnienia związane z zatrudnianiem pracowników, tak na stałe, jak i na sezon np. żniw czy wykopek. Słabością jego, na co zresztą już wcześniej zwrócono uwagę, było to, że był człowiekiem bardzo wybuchowym. Typowa osobowość choleryka. Często nieadekwatnie do okoliczności wpadał w złość, zwalniając tych, których zaledwie co przyjął do pracy.

Potrzebą zarządzania majątkiem było ciągłe przebywanie na jego terenie. Dlatego też inżynierostwo Żukowscy i Grabianowscy zdecydowali o wybudowaniu dla rządcy nowego porządnego domu i mieszkania dla jego zastępcy. Plany budowy wykonał, jak i we wszystkich poprzednich inwestycjach, prof. architekt Józef Gałęzowski z Krakowa. Inwestycja została całkowicie zakończona na rok przed wybuchem II wojny światowej.

Wysiedlenie

Wojna zaskoczyła Władysława i Olgę Żukowskich w drodze powrotnej z Francji do kraju. Bywali tam często. We Francji od dawna odwiedzali zaprzyjaźnioną z nimi rodzinę państwa Renard, „którzy mieli córki”, prawdopodobnie w wieku Irenki i Romiczka.

Na majątek w Lalkowych już nie przyjechali. Wraz z wybuchem wojny zostali przez władze okupanta stamtąd wysiedleni, o czym zapewne dowiedzieli się przez analizę jego polityki dużo później. Potem także zmuszeni do opuszczenia Sosnowca. Niezwłocznie udali się do Krakowa. Zamieszkali w kamienicy na ul. Michałowskiego 15, dla przypomnienia, zakupionej za wiano ślubne Olgi.

Irena i Roman Grabianowscy z dziećmi po wakacjach 1939 r., spędzonych w Wiśle, również nie wrócili na wiejski majątek rodziców. W pierwszym dniu wojny „wpadli” tylko na krótko do mieszkania w Chorzowie na Hajduckiej 59. Zabrali srebra ślubne i wszystkie najważniejsze pamiątki oraz zdjęcia. Udali się od razu do Sosnowca. Mężowi pani Ireny, jako byłemu powstańcowi wielkopolskiemu, a później także śląskiemu, groziła śmierć z ręki niemieckiego agresora. Tam, korzystając z pomocy przyjaciół ukrywali się przed aresztowaniem, trzykrotnie zmieniając mieszkanie. Z ostatniego na Pogoni zostali wysiedleni. 

Przejęcie majątku w Lalkowych

8 października Hitler zdecydował o włączeniu do Rzeszy województwa pomorskiego, śląskiego oraz poznańskiego, a także części województwa białostockiego. Na przyłączonych terenach utworzono dwa nowe okręgi Rzeszy: Kraj Warty i Gdańsk – Prusy Zachodnie. Lalkowy znalazły się w granicach drugiego dystryktu, którego namiestnikiem mianowany został Albert Forster.  

Równocześnie na Pomorzu wraz z zajęciem wsi, nastąpiły zmiany personalne na samym majątku. Jego rządcą został sprowadzony przez Niemców ze Szpęgawska Jürgen Derwanz. Tym samym rodzina przedwojennego właściciela, polskiego ziemianina, z dnia na dzień została ograbiona ze wszystkiego. W dworze Olgi i Władysława Żukowskich zamieszkał razem z żoną, Polką z Poznania i synem, jako mundurowy namiestnik Rzeszy. Nowy rządca posiadał wojskowy stopień Sturmbannführera i mówiono, że był w Gestapo. Synkiem Derwanzów, Gerhardem, opiekowała się Anna Ciesielska -dziewczyna ze wsi. Sam Derwanz dla robotników folwarku, których niejako odziedziczył po polskich właścicielach i nowych, których potem sam zatrudniał, nie był zły.

Przejął jesienią 1939 r. wzorcową posiadłość ziemską bez grosza zapłaty. Chlewy pełne trzody, obory z doskonałym bydłem rasy polskiej i holenderskiej, stajnie pełne koni, owczarnie z pełnym inwentarzem. Stodoły, spichlerz i lodowniki wypełnione po ostatnich zbiorach. Umeblowane domostwo. Rzec by można „Ius spolii” okupantów. Niemiecki uzurpator na lalkowskich włościach zawsze chodził w oficerskim mundurze.

Dalsze losy majątku Żukowskich

Losy majątku państwa Władysława i Olgi Żukowskich w rękach Derwanza malowały się całkiem nieźle. W zasadzie pracowali w nim w większości robotnicy folwarczni poprzedniego właściciela. Szwajcarem w dalszym ciągu był Pawlak, pracujący jeszcze u inż. Żukowskiego. Karbowym w czasie okupacji został Stefan Mokwa. W świniarcu ciągle pracował Jan Piotrowski – ojciec. Potem też jego nastoletni synowie. Obowiązywał przymus pracy od 14 do 65 roku życia. Za pracę w majątku pracujący małoletni nie otrzymywali w ogóle wynagrodzenia finansowego. Pozostali pracowali za bardzo niskie stawki, stanowiąc tanią siłę roboczą okupanta. Na utrzymanie otrzymywali karty żywnościowe i deputaty. Czas pracy zależał od właściciela majątku. Od 21.00 obowiązywała godzina policyjna. Przez pewien czas na majątku u Derwanza zatrudnione było komando jeńców angielskich i włoskich.

Okupant ściągał bezwzględnie kontyngenty żywnościowe, ale generalnie głodu na wsi nie było. Moja babcia (babcia Reginy Kotłowskiej), Anna Czerwińska199, mówiła, że dzieliła przydział słoniny na wszystkie dni miesiąca po kosteczce do zupy. Gotowała ją nawet z lebiody. Robiła pasztety bez mięsa, marmoladę i syrop z buraków, i inne kulinarne cuda… Uszczuplał się jednak coraz bardziej stan posiadania inwentarza zwierzęcego poprzednich, polskich właścicieli folwarku w Lalkowych. 

Derwanz był dobrym pracodawcą i gospodarzem, ale lojalnym wobec swej nacji narodowej. Wymagał od swoich ludzi sumiennej pracy i doceniał dobrą robotę. Dobrych pracowników starał się zatrzymywać w majątku, a tym samym chronił przed wojskiem.

la niemieckiej elity oficerskiej – kolegów z SA i SS Jürgen Derwanz organizował w lalkowskim majątku polowania. Odbywały się one w pobliskich laskach i Borach Tucholskich, mimo że działała w nich partyzantka polska. Po nich odbywały się imprezy zakrapiane trunkami, często do rana, ale w zamkniętym gronie.

W zasadzie pracujący w majątku robotnicy folwarczni nie byli, przynajmniej początkowo, wciągani do Wehrmachtu. Jeśli jego okupacyjny rządca uzasadniał konieczność pozostawienia robotnika, ten na jakiś czas mógł czuć się bezpiecznie. Majątek potrzebował dużo ludzi do pracy. Wówczas do prac w polu nie wykorzystywano już koni, które zostały zabrane dla potrzeb wojska, natomiast jako zwierzęta pociągowe służyły woły. Sytuacja ta ulegała zmianom w miarę jak wzrastała potrzeba na nowego rekruta, zwłaszcza po ataku na ZSRR.

"Wyzwolenie"

Tuż przed wkroczeniem żołnierzy sowieckich, które oficjalnie nazywano wyzwoleniem, w pośpiechu opuścił Lalkowy Derwanz – niemiecki, wojenny rządca majątku inżyniera Żukowskiego. Jego ucieczkę znaczyły łuny ognia ze spalonych wraz inwentarzem stajni i chlewni. Miejscowi mówili, że sam je podpalił. Próbowali ratować pozostałe zwierzęta, ale ogień się już rozprzestrzenił i zaczęły walić się dachy. Żal było kilku pięknych koni pod siodło. Rosjanie pootwierali zagrody i buchty trzody, która się jeszcze nie spaliła. Strzelali do świń. Uciekający Niemcy nie zlikwidowali w majątku gorzelni i zapasów produkowanego tam spirytusu technicznego. Mówiono, że było to działanie celowe. Rosjanie słynęli z wielkiego pijaństwa. Rzeczywiście, pierwsza linia uderzenia zatrzymała się na wysokości gorzelni…

Wyzwolenie spod niemieckiej okupacji przyszło 20 lutego 1945 r. Wraz z nim we wsi i okolicy rozlokowali się żołnierze sojuszniczej Armii Czerwonej. Ich zachowanie daleko odbiegało od ogólnie przyjętych norm. Grabili mienie, które uważali za poniemieckie. A więc także dobytek byłych właścicieli majątku w Lalkowych, których zresztą uważali za kapitalistycznych obszarników, a przecież to z tą klasą społeczną okrutnie obeszły się radzieckie rewolucje. Z uciechą strzelano do portretów, odtrącano złocone ucha od filiżanek, traktując te dekoracje jak złotą sztukaterię, rozbijano sprzęty.

Jeśli kiedykolwiek we dworze Żukowskich pozostały jakiekolwiek ich pamiątki, przedmioty, meble, które przez czas okupacji służyły też niemieckiemu pseudowłaścicielowi Derwanzowi, to po wizycie Rosjan już ich nie było…

Co stało się z dworem w Lalkowych?

W pierwszych latach po wojnie w pomieszczeniach przejętego przez państwo dworku Żukowskich zorganizowano szkołę. 

Od stycznia 1949 r. przystąpiono do kolejnej reorganizacji majątku, w której gospodarstwo Olgi i Władysława Żukowskich stało się bazą do utworzenia we wsi Lalkowy Państwowego Gospodarstwa Rolnego.

Na początku lat 90-tych majątek został przejęty przez Agencję Własności Skarbu Państwa w Elblągu. W 1995 r. Lalkowy zostały wydzierżawione.

Dwór został zniszczony, obecnie nie ma po nim śladu. Zachowała się natomiast oficyna dworska oraz kilka zabudowań gospodarczych.

Dwór jako siedziba właściciela ziemskiego odszedł do przeszłości. Razem z nim straciły znaczenie wszystkie funkcje, za które kiedyś odpowiadał . Był nie tylko gospodarczym centrum, ale i ośrodkiem życia wsi. W tej przedwojennej Polsce pełnił funkcję kulturotwórczą, przechowując obyczaj i tradycje szlachecko – ziemiańskie. Był też miejscem głębokiego patriotyzmu i przeświadczenia o odpowiedzialności za Ojczyznę.
Dziś dworów i pałaców, znajdujących się w rękach przedwojennych właścicieli, jest zaledwie znikoma ilość. Większość zmiotły wichry historii – wojny i nienawiść, i ludzka bezmyślność. Barbarzyństwo dziejów…

Pozostały wspomnienia, czasem opisy i bardzo rzadko obraz lub stara fotografia. Odchodzą lub już odeszły w niepamięć, razem z tymi, których życie dobiegło końca. Zachowałam więc dla potomnych tę delikatną kroplę przeszłości na stronach tej książki …

Regina Kotłowska
Biogram

Regina Kotłowska

Regina Kotłowska (ur. w 1963 r. w Skórczu na Kociewiu). Absolwentka studiów historycznych na Akademii im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, podyplomowych studiów polonistycznych na Uniwersytecie im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy oraz podyplomowych studiów w zakresie: Plastyka. Historia sztuki w Wyższej Szkole im. Pawła Włodkowica w Płocku. Autorka kilku książek o tematyce historycznej, biograficznej i legendarno – źródłowej oraz wielu artykułów na łamach prasy. Miłośniczka Kociewia: promuje jego walory i historię na arenie województw i całego kraju. Pasjonatka kultury ludowej i kolekcjonerka sprzętów, które stanowią wystawę Centrum Kultury Kociewia w Starej Kuźni w Lalkowych. Nauczycielka. Historyk. Polonista. Regionalistka. Z zamiłowania też plastyk i twórca małych form scenicznych.

logo dwory i pałace polski

Copyright © 2020 Dwory i Pałace Polski. Powered by Indico S.C.  & Joomla! CMS 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Znajdż nas na:

Instagram Facebook Facebook youtube

Kontakt

Indico S.C. , Przyjaźni9, 84-215 Gowino
NIP: 5882424318, REGON: 366309509

Kontakt z redakcją:

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.