„Nie miał też dwór staropolski architektonicznej jedności, musiał być do pewnego stopnia nieforemnym aglomeratem, ale improwizowanym układem swoich mas i członków nabierał malowniczości, a że był szczerym wyrazem życia, potrzeby, obyczaju, smaku kilku pokoleń, miał charakter. (...) Miał swoją biografię jak człowiek, a ta historia jego życia czytała się w przystawkach, dobudówkach i przybudówkach. Nie był prędzej skończenie gotów, zanim nie mieścił wśród swoich ścian trzech pokoleń. Miał sto lat wzrostu i dojrzewania. Dziad go zaczął, wnuk dopiero ukończył” – pisał o polskim dworze na początku XX wieku w swej pomnikowej książce Życie polskie w dawnych wiekach Władysław Łoziński.Czy trzeba lepszej ilustracji niż dwór w Popowie, rozłożysty w nieskończoność, konstytuowany z niezliczonej liczby fragmentów, wielostylowy? Zaczątkiem struktury był zapewne niewielki osiemnastowieczny dwór. Około połowy XIX wieku został przebudowany, zyskując cechy neogotyckie – wieloboczną, zwieńczoną krenelażem wieżyczkę, ujęte wieżyczkami-sterczynami wejście i szerokie drzwi do ogrodu wykrojone w łuk Tudora. Potem powstała kolejna przybudówka o cechach neorenesansu, parterowa, z ryzalitem zwieńczonym trójkątnym szczytem i oknach zamkniętych półkoliście. Potem piętrowa dobudówka do przybudówki, w końcu piętrowe klasycyzujące skrzydło od strony ogrodu. Oto polski dwór w pełnej okazałości!