Cywilizacyjne spustoszenie, jakie przyniosły lata komunizmu w Polsce, które pozostaje do dziś dziedzictwem epoki, to zabicie w człowieku jego estetycznej wrażliwości, umiejętności odróżnienia piękna od brzydoty, to w końcu kompletne zatracenie podstawowej wartości estetycznej: greckiego prepon, rzymskiego decorum – odpowiedniości. Możemy się o tym przekonać, spoglądając na „odrestaurowany” dwór w Przeździatce, złożony z kilku parterowych i piętrowych brył, z wejściem poprzedzonym monumentalnym w swej postmodernistycznej brzydocie portykiem. Tworzą go dwie pary okrągłych filarów niosących pseudobelkowanie zamknięte trójkątnym szczytem dwuspadowego dachu. Jest on elementem komicznym, w zestawieniu z pozbawionymi dekoracji elewacjami, urozmaiconymi oknami utrzymanymi w PGR-owskiej stylistyce. W ten sposób żaden szczegół nie przypomina dworu, który w 1859 roku wzniósł dla Ludwika Hirschmanna wielki warszawski architekt, autor m.in. Hotelu Europejskiego na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie czy pięknego kościoła parafialnego w Wilanowie oraz pałaców w Chrcynnie i Helenowie, Henryk Marconi (1792–1863). Jedynym śladem świetności dawnego założenia jest park urządzony w 1898 roku przez najsłynniejszego ówczesnego projektanta ogrodów Waleriana Kronenberga. Walerian Kronenberg (1858–1934), od 1889 roku członek Komisji Plantacyjnej Warszawy oraz prezes Koła Planistów Towarzystwa Ogrodniczego Warszawskiego, zaprojektował parki w Opinogórze, Młochowie i Szczawinie, a w Warszawie park na Agrykoli i ogród w Bagateli. Zakładał również parki i ogrody na Krymie i na południu Rosji.