O ile architektura ziemiańska byłaby uboższa, gdyby Andrea Palladio (1508–1580) nie sięgnął do starożytnego Rzymu i nie wykorzystał na niespotykaną dotychczas skalę motywu kolumnowego portyku we wznoszonych pod Vicenzą willach? Cóż wpływałoby na wyobraźnię angielskich architektów i co trafiałoby na karty ich architektonicznych publikacji, które w XVIII wieku docierały do Polski i w drugiej połowie XVIII wieku kształtowały nową szlachecką siedzibę? Czy cokolwiek mogłoby zastąpić kolumnowy ganek, by zakląć mit polskiego dworu i polskości par excellence? To następstwo historyczno-architektoniczno-kulturalnych zdarzeń warto sobie uświadamiać zawsze, ale w szczególności, kiedy spoglądamy na dzieło tak piękne i doskonałe w prostocie formy i pełni wyrazu jak dwór w Czerwonce, wzniesiony około 1800 roku dla Błeszyńskich, być może według projektów uznanego architekta Hilarego Szpilowskiego. Klasycystyczny, parterowy, nakryty dachem czterospadowym, z częścią środkową wyższą o kondygnację mezzanina i poprzedzoną wielkoporządkowym czterokolumnowym portykiem toskańskim zwieńczonym trójkątnym frontonem. Elewacje boniowane. Z boku niewielka przybudówka z około 1870 roku i obszerne powojenne skrzydło. W tym samym czasie co dwór w Czerwonce wzniesione zostały klasycystyczne siedziby w Izdebnie Kościelnym i Jastrzębi. Choć do siebie podobne, każda z nich w inny sposób wykorzystuje motyw wielkoporządkowego portyku kolumnowego: w Czerwonce jest to portyk pełnoplastyczny, w Jastrzębi przyścienny, o czterech półkolumnach, a w Izdebnie Kościelnym to cztery pilastry nałożone na ścianę i zwieńczone
trójkątnym frontonem.