„Nie miał też dwór staropolski architektonicznej jedności, musiał być do pewnego stopnia nieforemnym aglomeratem, ale improwizowanym układem swoich mas i członków nabierał malowniczości, a że był szczerym wyrazem życia, potrzeby, obyczaju, smaku kilku pokoleń, miał charakter. (...) Miał swoją biografię jak człowiek, a ta historia jego życia czytała się w przystawkach, dobudówkach i przybudówkach” – pisał w początkach XX wieku o polskim dworze Władysław Łoziński. Doskonałą tego ilustracją jest dwór w Sikorzu, powstały zapewne już w XVIII wieku, około połowy XIX wieku powiększony dla Eugeniusza i Joanny Piwnickich i wzbogacony o oficynę, a następnie rozbudowany w latach dwudziestych XX wieku przez Stanisława Piwnickiego. Wówczas dostawiono środkową piętrową, nakrytą dwuspadowym dachem część z dwukolumnowym portykiem w wielkim porządku poprzedzającym wejście i zwieńczonym wyłamanym w górnej partii, nieco artdécowskim szczytem. Nowy fragment połączył dawny dwór z oficyną w jedną całość i bez wątpienia nadał nowy wyraz rodzinnej siedzibie.