Późnobarokowy dwór, wzniesiony w czwartej ćwierci XVIII wieku przez Franciszka Dembińskiego, starostę wolbromskiego, i jego żonę Urszulę z Morsztynów, być może według projektów Jana Ferdynanda Naksa (1736–1810), naczelnego „hydraulika” (budowniczego kanałów, badacza spławności rzek) Rzeczpospolitej i królewskiego architekta. Na wydłużonym planie, parterowy, nakryty wysokim mansardowym dachem z wyraźnie wyodrębnioną częścią środkową elewacji frontowej. Jest to dwukondygnacyjna, wybrzuszona na osi, opięta pilastrami w wielkim porządku i zwieńczona attyką monumentalna brama! Triumfalny charakter nadaje jej rzeźbiarska dekoracja z herbami właścicieli Leliwa i Rawicz podtrzymywanymi przez chłopców w towarzystwie putti. Jest to więc również łuk triumfalny, który czcił powracającego z kampanii rycerza. I jak portal do pałacu był symboliczną bramą, tak pałacowy hol czy najskromniejsza dworska sień były zamkowym dziedzińcem, na którym rycerz zsiadał z konia i odkładał miecz. „Tu – pisze w książce Życie polskie w dawnych wiekach Władysław Łoziński – odbywały się sąsiedzkie sejmiki, tu gromadziła się czeladź w razie alarmu, tu gotowała się wyprawa łowiecka lub zajazdowa, tu wreszcie na sianie spali pokotem goście w czasie wesel, festynów, pogrzebów”. Może więc sarmacką tradycją tłumaczyć należy i dzisiejszą słabość Polaków do godzinnych dysput właśnie w przedpokoju? Podobnie zdobną i symboliczną oprawę wejścia, jedynie w formach neogotyckich, otrzymał niepozorny dwór w Obrąbie. Za sienią we dworze w Rusinowie znalazła się owalna sala balowa, dwukondygnacyjna, wybrzuszona półokrągłym ryzalitem w elewacji ogrodowej. Osiowy układ sieni i salonu bądź sali balowej był w tym czasie spotykany w niemal wszystkich zamożniejszych szlacheckich rezydencjach.